Maślany GENIUSZ!

20:09 Katarzyna Piątkowska-Błaś 4 Comments

Jakiś czas temu w moje ręce wpadło to genialne masło. Przyznam się szczerze, że podchodziłam do niego sceptycznie: bałam się go otwierać , wąchać, a o nałożeniu na skórę nawet nie myślałam. Ale stało się! Nie żałuję i myślę, że śmiało mogę go porównać do słynnego masła z The Body Shop. Niestety chyba nie jest dostępne w Polsce, ta firma jest mi całkiem obca, a co najważniejsze UWAGA! UWAGA! Kosztuje ok 1.29 funta.

 
Plusy:
- ma bardzo fajne opakowanie,
- zapach jest znośny, choć na pewno nie jest to zapach mango,
- genialnie nawilża,
- dobrze i szybko się wchłania,
- konsystencja nie płynna, nie kremowa, tylko typowo maślana,
- pomimo parafiny na drugim miejscu w składzie nie zapycha skóry,
- o cenie chyba nie muszę wspominać, ;)
 

Jeśli tylko macie możliwość zakupienia i wypróbowania tego masełka to gorąco Wam go polecam. Ja będę walczyć, żeby sobie zdobyć jeszcze kilka takich opakowań- wiadomo na tą czarną godzinę... ;)
 
Love K.

4 komentarze:

MACzek część II

14:16 Katarzyna Piątkowska-Błaś 10 Comments

Jedziemy dalej ;)


 

Cremesheen glass w boskim kolorze fashion whim.
 Kremowe, połyskujące wykończenie ust niczym połączenie Cremesheen lipstick z błyskiem M∙A∙C Lipglass.
 Miękkie, komfortowe, nie klei się, bardzo długo utrzymuję się na ustach. 2.4 ml kosztuje 90 złotych


Tusz do rzęs haute& naughty lash
Maskara 2 w 1, pozwala wybrać pomiędzy naturalnym makijażem, a natychmiastowym, ekstremalnie wyrazistym podkreśleniem rzęs. 
Łatwy w użyciu system dwóch szczoteczek umożliwia stosowanie tego lekkiego kosmetyku na oba sposoby. 
Jedna szczoteczka nakłada lekką warstwę tuszu, tymczasem druga mocniej pokrywa rzęsy nadając im bardziej  intensywny efekt. 
Za 9g zapłacimy 95 złotych.


Róż do policzków powder blush. 
Róż do policzków i twarzy. 
Długo utrzymuje się na twarzy, rozprowadza się bardzo dobrze, nie tworzy plam. 
Za 6 g zapłacimy 96 złotych, ale mamy pewność, że nie zużyjemy go do końca życia ;)

Love K.

10 komentarze:

MACzek część I - moje produkty do twarzy

18:00 Katarzyna Piątkowska-Błaś 5 Comments

Dziś kilka słów o Mac-u. 
Jedni go kochają, na innych nie robi on wrażenia- sama nie wiem do której grupy się zaliczam.
 Co jak co, ale tej firmie złej jakości nie można zarzucić. 
Poza tym mają bardzo wydajne produkty i, albo możemy się nimi naprawdę długo cieszyć, albo mordować się latami.. ;) 
Do niedawna można było sobie tylko o Mac-u pomarzyć, a już dziś można zamówić już wszystkie dostępne kosmetyki na stronie internetowej Maca-a  http://www.maccosmetics.pl/ ja jednak wolę osobiście obadać ich produkty w sklepie mimo,że do najbliższego Mac-a mam 160 km ;)
Posiadam dwa podkłady Mac-a i jak jeden bardzo lubię tak drugi okazał się średnio zadawalający.


Zacznę może od tego gorszego, a mowa o Pro longwear spf 10. 
Producent zapewnia nas, że jest to trwały podkład, który utrzymuje się do 15 godzin w każdych warunkach. 
Lekki i kremowy, równomiernie się rozprowadza zapewniając krycie od lekkiego do średniego. Nawet, gdy jest gorąco i wilgotno, kontroluje wydzielanie się sebum i utrzymuje świeży, naturalny wygląd cery. Posiada filtr SPF 10. 
Na mojej twarzy powoduje on niestety kolor maski i buzia jest jakby sklejona, ciężko skóra oddycha, niby nie zapycha, ale efekt jest średnio naturalny, poza tym kolor utlenia się i ciemniej na twarzy. Mam kolor NW20. Za 30 ml zapłacimy 138 zł oczywiście bez pompki.

Kolejnym podkładem jest Studio fix fluid spf 15 to nowoczesny podkład, który łączy naturalne matowe wykończenie i średnie krycie z szerokim spektrum ochrony przed promieniami słonecznymi UVA/UVB SPF 15.
 Łatwa aplikacja, równomierne łączenie i rozcieranie. 
Wygodny i długotrwały, pomaga zminimalizować widoczność porów i niedoskonałości, nadając skórze gładszy, bardziej nieskazitelny wygląd i wykończenie.
 Zgadzam się ze wszystkim. :)
 Również mam kolor NW 20 i na pewno się skuszę kiedyś jeszcze na ten podkład.
 Za 30 ml zapłacimy 124 zł również bez pompki.


Następnie będzie Blot Powder, który zawiera substancje absorbujące i redukujące widoczne wydzielanie się sebum. 
Kupiłam go po raz drugi i pewnie kupię po raz trzeci. 
Unikatowy puder został stworzony z myślą o wizażystach potrzebujących produktu, dającego natychmiastowy efekt zmatowienia bez dodawania zbędnego koloru oraz bez pozostawiania pudrowego filmu na twarzy. 
Utrwala podkład i nadaje twarzy piękne wykończenie.
 Można go nakładać gąbeczką dołączoną do kompaktu lub za pomocą pędzla do pudru.
 Perfekcyjnie współgra z Studio Fix Powder Plus Foundation przez cały dzień. 
Jest bardzo wydajny za 12 g zapłacimy 100 złotych. 
Mam go w odcieniu medium.


Ostatnim produktem do twarzy jest korektor studio finish concealer, który jest idealny do zakrywania niedoskonałości.
 Lekki, kremowy, dyskretny korektor. 
Zapewnia gładkie, długotrwałe i niewidoczne krycie wszystkich niedoskonałości skóry. Wodoodporny, bezzapachowy, nie zatyka porów. 
Wydajny, niewielka ilość może zapewnić zatuszowanie niedoskonałości i przebarwień cery. Skutecznie ukrywa cienie, przebarwienia, znamiona, tatuaże. 
 Wzbogacony o przeciwutleniacze (pochodne witaminy A i witaminy E). 
Zawiera substancje absorbujące wydzielające się sebum.
 Korektor zawiera wysoki filtr ochronny SPF 35 i jest dostępny w szerokiej gamie kolorów. 
Może być nakładany zarówno pędzlami o włóknach średniej miękkości jak i twardymi gąbką lub palcami. 
Za 7g zapłacimy 74 złote.


 To wszystko jeśli chodzi o twarz. 
Czaje się jeszcze na kilka produktów między innymi Face and Body foundation, ale wszystko z czasem. 
Już wkrótce reszta kosmetyków mac-a które mam w swoich ''maleńkich'' zbiorach. 
A Wy jakie produkty Maca-a lubię, lub jakie mielibyście ochotę przetestować?
Love K.

5 komentarze:

Mega duże DENKO- grudzień

14:46 Katarzyna Piątkowska-Błaś 10 Comments

Kolej na pierwszą odsłonę projektu denko na moim blogu. Będzie mnóstwo kosmetyków z pielęgnacji i kilka z kolorówki. Zatytułowałam to projektem denko z grudnia, ale jak wiadomo zużycie , aż tylu produktów w jednym miesiącu byłoby niemożliwe. Przejdźmy do sedna...


Jak sami możecie zauważyć produktów jest ogrom co najmniej jakbym wygrała w jakimś konkursie ;) Idąc po kolei:


Płyn do kąpieli  orginal source pomarańczowy lubię w nim moczyć stopy, wlewać go do wanny, ale najczęściej używam go jako żelu pod prysznic. Jest bardzo gęsty, fajnie się pieni, oczyszcza i cudownie pachnie.

Płyn do higieny intymnej facelle bardzo długo lubiłam nim myć pędzle, był w porządku, ale na dzień dzisiejszy stwierdzam, że nic moich pędzli nie czyści lepiej i dokładniej, niż zwykłe mydło.

Szampon do włosów tłustych u nasady i suchych na końcach z green pharmacy z żeń-szeniem. Bez sls i parabenów, bardzo delikatny ziołowy zapach. Czasami dla urozmaicenia rzucam sobie jednak jakąś bombę sylikonów i oczyszczam je czymś mocniejszym.


Puder babydream z rossmanna przez bardzo długi czas był moim numerem 1 jako suchy szampon. Dziś jest nim batiste:)

Balsam do ciała odżywczy z Joanny. Nie przepadam za takim dość ciężkim, może nawet nieco świątecznym zapachem. Długo się wchłaniał i zostawiał taką tłustą powłokę, której również nie lubię

Got2be Schwarzkopf robiłam recenzję tego produktu na blogu i jedyne to co chcę dodać to to, że w momencie kiedy sypiemy ten puder na ręce i próbujemy wtedy ułożyć jakąś większą objętość na naszych włosach to nie jest taki zły!

Redken coś jakby odżywka bez spłukiwania. Cieszę się, że już ją skończyłam, kilka razy obciążyłam nią swoje włosy, a w zasadzie nic z nimi nie robiła. Dużym jej plusem było to, że miała filtry chroniące nasze włosy przed szkodliwymi promieniami UVA, więc na lato idealna.

Tabletki doppel Hertz na włosy i paznokcie. Dalej mam ogromny problem z paznokciami: łamią się rozdwajają, chyba już w ogóle nie rosną :( Brałam te tabletki tylko miesiąc, bo nie widziałam nawet minimalnej poprawy, a zawsze po jednym opakowaniu leków coś już drgnie...


Clinique mus oczyszczający-geniusz! Głęboko oczyszcza, mega wydajny i sprawia, że buzia , aż piszczy z czystości ;)

Planet spa oliwkowa maseczka. Nie przepadam za maseczkami z avonu, lubię jedynie tą z glinką. Ta miała w szczególności nawilżać , jednak robiła to bardzo słabo.

Pharmaceris krem z 10% kwasem migdałowym. Stopniowa złuszcza i rozjaśnia naszą twarz, bardzo fajny produkt, czasami używałam go też na ramiona, bo fajnie przesuszał nam jakieś drobne niedoskonałości.

The body shop maska do twarzy z vitaminą E. Ona dobrze nawilża twarz, ale nie wiem dlaczego czasami szczypie w buzię? Wydajna i gęsta.


Kokosowy peeling do ciała z The body shop. Był tak delikatny, że z usuwaniem naskórka z ciała słabo sobie radził, ale jako np. peeling do rąk był bardzo fajny.

Chusteczki oczyszczające 3 w 1 do zmywania makijażu PURE. Dobrze zmywają, nie podrażniają oczu ,nie szczypie i nie sprawia, że oczy łzawią bądź pieką.

Planet Spa krem pod oczy, nie robił nic kompletnie, cudem go wykończyłam. Miał konsystencje bezbarwną , żelową, bardzo słabo nawilża.

L biotica regeneracja do rzęs. Tego produktu używam na przemian z olejkiem rycynowym. Faktycznie zauważyłam, że odżywia nasze rzęsy, sprawia, że mniej wypadają, stają się minimalnie dłuższe i ciemniejsze.

Masło do ciała z The body shop co tu dużo pisać każdy kto spróbuje je kocha! :)


No i kolorówka:

Róż w musie z essence. Dostałam go z jakiejś wymianki. Nie wiem czy dotarł do mnie przeterminowany czy wszystkie róże z tej serii takie są , ale kompletnie nie dałam rady z nim współpracować, po nałożeniu na twarz bardzo  nie ładnie się łuszczył i schodził. Pozostawiał brzydkie plamy jestem na NIE!

Masełko do ust karmelowe z Nivei. To moje ulubione masełko z tej serii, a  używanie go to prawdziwa i czysta przyjemność.

Lakiery do paznokci z miss sporty. Mają  fajne kolory, ale są to lakiery ze wszystkich dostępnych na rynku, które odpryskują mi już po kilku godzinach...

Korektor na niedoskonałości synergen. Gęsty, przykryję mocne zaczerwienienia, długo się utrzymuje.

Maybelline the rocket volum express tusz do rzęs. Jeden z moich ulubionych. Świetnie wydłuża i pogrubia rzęsy, a także je genialnie rozdziela.

Na koniec odżywka do rzęs eveline. Miałam ją chyba z pół roku jest faja czasami stosuję ją jako baze pod tusz, ale póki co robię od niej odpoczynek. :)

Jak sami widzicie, nie było tego mało. Jakie jest Wasze zdanie na temat moich wykończonych produktów?

Love K.

10 komentarze:

Włosy ciąg dalszy...

14:49 Katarzyna Piątkowska-Błaś 8 Comments


Przyszedł czas na dalszy ciąg odnośnie moich włosów.
 Dziś będzie o ''modelowaniu'' moich włosów i produktów jakich używam do ich układania każdego dnia.
Odżywki i maski jeszcze na mokrych włosach przeczesuję szerokim grzebieniem, tego rzadkiego grzebyczka używam tylko do zrobienia przedziałka, a tangle teezer wiadomo- mój faworyt!
Suchy szampon, puder dla dzieci wiadomo podstawa:)
 Muszę Wam powiedzieć, że ten puder got2be robiłam na blogu kiedyś jego recenzję, jeśli sypię się go najpierw na ręce nie jest wcale taki straszny, tylko trzeba nauczyć się z nim współpracować.
Jako utrwalenia używam prawie zawsze czerwonego lakieru do włosów z Taft, lubię też czarny i zielony. 
Po każdym myciu nawijam tez wilgotne włosy na wałki, daje mi to efekt podniesienia się u nasady i wywinięcia do wewnątrz. 
Na jesień lubię też sobie łyknąć jakieś wspomagacze w tabletce, które działają niby na nas od środka. To coś takie bardzo dziwne służy do masowania skóry głowy i ma pobudzać nasze cebulki, jak sobie o tym przypomnę i mam więcej czasu to lubię się tym poskrobać... ;)
Od wielkiego święta używam lokówki, jest z remingtona i ma kilka odmiennych końcówek co pozwala uzyskać, różne ciekawe efekty. 
Jeszcze rzadziej trafia w moje ręce prostownica. 
Suszarka w lecie leże w pudełku, a w czasie jesienno zimowym sięgam po nią jeśli nie mam czasu czekać, aż włosy wyschną naturalnie.
 Ma regulowaną temperaturę i prędkość suszenia. Mam nadzieję , że o niczym ważnym nie zapomniałam ;)
Love K.

8 komentarze:

Obecna pielęgnacja moich włosów

13:56 Katarzyna Piątkowska-Błaś 29 Comments

Dziś przychodzę do Was z pielęgnacją moich włosów. 
Najpierw może trochę przybliżę ich historię… 
Wierzcie mi lub nie, ale przeszły naprawdę długą i ciężką drogę w swoim życiu.
 Dawniej bardzo często farbowałam włosy, za bardzo nie zwracałam uwagi na kolory jakie nosiłam na głowie i przyznaję się bez bicia, że nie wszystkie były trafione. 

Miałam różne odcienie blondu, brązy, jedynie nie doszłam nigdy do czysto rudego i czarnego koloru. Poza tym miałam też robioną trwałą i bardzo często poddawałam je różnym zabiegom chemicznym.
Włosy z natury są cienkie, delikatne , ale jest ich dużo, są proste i raczej słabo podatne, ich naturalny kolor to ciemny blond.  Jeśli chodzi o fryzury to też przerabiałam chyba wszystkie możliwe od bardzo krótkich po długie.
Zapuszczam włosy od marca 2011 roku, wtedy miałam bardzo krótką fryzurę , (coś w stylu dawnej bombki Kasi Zielińskiej, która nosiło pół Polski w tym ja :) ) wtedy też ostatni raz się farbowałam na ciemny blond. 
Dzisiaj moje włosy są już  naturalnego koloru, mają delikatne pasemka, ale to pozostałości po słońcu, mają one tendencję w lecie do rozjaśniania.
Wrzucam Wam też zdjęcie obecne moich włosów, co jakiś czas będą pojawiać się notki jak mi idzie zapuszczanie i co wprowadzam nowego w mojej pielęgnacji.
 Na zdjęciu mam włosy jeszcze od spodu delikatnie wilgotne i trochę napuszone, ale to dlatego, że wysychały naturalnie bez użycia suszarki, którą ostatnio i tak rzadko używam.
No to zaczynamy! Szampony…
Czaje się na szampon ten słynny z pharmaceris, ale dowiedziałam się, że włosy blond po jego użyciu ciemnieją, nie chce tego! 
Czy ktoś o jasnych włosach go używał? To prawda?
Ja szampony zmieniam często, bo chyba jakiegoś jeszcze cudownego nie znalazłam. 
Wymagam od niego tylko tego, żeby dobrze oczyszczał i zmywał oleje, bo często je używam. Zazwyczaj na swojej półce mam jeden szampon, teraz znajduję się ich, aż cztery, jednak nie przypadkowo. 
Ostatnio zauważyłam, że moje włosy lepiej reagują jak co 5, 6 myć stosuję coś innego, poza tym to jakaś promocja w Rosmannie, albo inna okazja i trochę ich przybyło. 
Też tak macie?:)
Na pierwszy rzut idzie Timotei grapefruit do włosów cienkich i delikatnych. 
Dla mnie osobiście jest średni. Przyjemnie pachnie, ale musze go użyć ze cztery razy zmyć olej .
Jeśli chodzi natomiast o Garniera ultra Doux z morelą i olejkiem migdałowym to jest bardzo fajny. 
Cudowny zapach, dobrze się pieni, solidnie oczyszcza, 
Garnier mnie pozytywnie zaskoczył.
Aussie Take the heat szampon który ma dawać ochronę przed ciepłem suszarki itd. 
Czy działa to nie wiem, ale wiem, że po nim głowa, aż piszczy z  czystości, jeśli wiecie o co mi chodzi.:)
Green pharmacy szampon z żeń-szeniem.
Bardzo delikatny, nie posiada sls i paraabenów,  bardzo naturalny, jednak moje włosy na taką naturę przy dłuższym stosowaniu, wcale dobrze nie reagują, dlatego sięgam po niego sporadycznie, aby od tych wszystkich sylikonów dać im czasem odpocząć.
Kolej na odżywki i maski...
Moja ulubiona odżywka z Garniera olejek avokado i masło karite
Ta odżywka robi furorę na yt i blogach, szczerze- nie dziwię się! 
Chwalą ją sobie przeważnie dziewczyny z gęstymi, ciężkimi włosami, dlatego nie wiem czemu, aż tak dobrze sprawdza się na moich cienkich włosach?
 Nigdy mi ich nie obciążyła, a  o to w moim przypadku bardzo łatwo.
Aussie  mega instant z Kangaroo paw flower, cokolwiek to znaczy.:) 
Odżywka sama w sobie jest fajna, ale ja wolę ją stosować jako maskę na włosy i tylko od połowy głowy. 
Jest dość gęsta, parę razy zdarzyło mi się nią obciążyć moje włosy.
Redken UV rescue, zawiera filtry chroniące nasze włosy, dlatego jest szczególnie fajna na lato. 
Jestem w  połowie opakowania, to produkt którego nie zmywamy już z naszych włosów. 
Szczerze to nie wiem co mogę o nim powiedzieć, bo nie mam chyba żadnego zdania na jego temat, poza tym chyba nie wiele robi z  włosami, taka jest jego brutalna prawda. 
A nie jest tani…
I mój faworyt! Nowo odkryta maska do włosów z wyciągiem keratyny i protein mlecznych z Kallosa..
CUDO! A zapach ma obłędny. 
Nakładam na 5 minut i włosy są naprawdę miłe, fajne w dotyku, błyszczące i lśniące, wolę od tych wszystkich masek z biowaxu i innych specyfików.
Teraz czas na oleje. 
Bardzo lubię olejować moje włosy-one też to lubią:) 
Olejuję je średnio co drugie mycie i jestem w tym sprawach raczej systematyczna.
Mythic oil rich oil z Loreala. 
Kupiłam go przy jakiejś wizycie u fryzjera kosztował mnie 60 zł, nie stosuję żadnych jedwabiów itd. Ten produkt mi to zastępuję, zawsze używam go po myciu jeszcze na wilgotne włosy potem je rozczesuję. 
Bardzo, bardzo go lubię, jest mega wydajny!
Olej rycynowy czasem używam na końce włosów po olejowaniu na całą noc, albo kilka kropel wlewam do mojej naturalnej maseczki z żółtkiem jajka i cytryną ;)
Green pharmacy olej łopianowy ze skrzypem polnym, całkiem dobrze się zmywa ma pobudzać porost włosów. 
Czy pobudza to się okażę jak przyjdę z kolejnym postem na ich temat. ;)
I mój ukochany olejek z alterry, zawsze go mam w domu! 
Migdały i papaja to moje ulubione zestawienie, jeśli olejuję włosy on na nich zawsze ląduję!
Dziś byłą pielęgnacja, wkrótce pojawi się stylizacja i sprzęt jaki obecnie używam do modelowania, suszenia itd. Jeśli macie jakieś pytania piszcie. 
A jeśli chodzi o podcinanie moich włosów to od prawie dwóch lat chodzę do fryzjera przynajmniej raz na pół roku, jakoś tak sobie ustaliłam, że jest to marzec i końcówka sierpnia, początek września. Przyznam się, że w zupełności im to wystarcza i powiedzmy, że jakoś tam rosną.
Love K.

29 komentarze: